Fogbell
Fogbell
Fogbell
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksSzukajLatest imagesRejestracjaZaloguj

 

 Wade Castiel Wright

Go down 
AutorWiadomość
Wade Castiel Wright

Wade Castiel Wright


Wiek : 26
Rasa : Człowiek
Przynależność : Niebiosa
Status : Wolny
Liczba postów : 4

Wade Castiel Wright  Empty
PisanieTemat: Wade Castiel Wright    Wade Castiel Wright  EmptyCzw Mar 31, 2011 4:26 pm

Wade Castiel Wright  Liaaam
Wade Castiel Wright

Informacje podstawowe:
    Pseudonim: Castiel
    Rasa: Anioł
    Data urodzenia: 19 XII 1985
    Miejsce urodzenia: Conwy, Walia
    Wiek: 26 lat
    Miejsce zamieszkania: Fogbell, miasto


Wszystko o postaci:

    Wygląd: Wade jest wysokim, dość dobrze zbudowanym mężczyzną o bardzo jasnej karnacji, która wygląda całkiem ładnie przy jego ciemnej czuprynie oraz brązowych oczach. Jego usta są wąskie, nos nieco zadarty, broda dobrze zarysowana z dokładnie przystrzyżonym zarostem, a gdy chłopak się uśmiecha, na jego policzkach pojawiają się dołeczki, które nadają mu chłopięcego wyrazu. A ponieważ Wade od dziecka uśmiechał się bardzo często (jak przystało na czołowego optymistę) nawet wtedy, gdy ludzie nie potrafili zapamiętać jak Castiel wygląda, zawsze pamiętają o tym jak wyglądał jego uśmiech – szczery, sympatyczny i szeroki.
    Gdy spojrzy się na niego po raz pierwszy, od razu wiadomo, że jest on typem człowieka spokojnego i miłego, niestroniącego od przyjaciół, ale i też nieprzepadającego za zbyt głośnymi zabawami; ot, po prostu normalnego, niewyróżniającego się niczym szczególnym. Posiada specyficzną aurę wokół siebie: spędzający z nim czas ludzie bardzo szybko stają się zrelaksowani i rozluźnieni, być może za sprawą jego wiecznego optymizmu i wewnętrznego spokoju, albo i po prostu anielskiej natury chłopaka. Chociaż nie ma atletycznej budowy, jest raczej silnym mężczyzną. Wade jest jednym z tych ludzi, którzy obserwują. Swym wyglądem wzbudza też wrażenie bycia typem człowieka, jaki nie rzuca słów na wiatr i jeśli tylko coś sobie postanowi, zrobi wszystko, aby to spełnić. Zazwyczaj jego twarz wyraża wiele emocji; często można z niej czytać po prostu jak z otwartej książki, co już nie raz sprowadziło na niego zgubę. Zawsze ma na ręce zegarek; znany jest bowiem ze swojej punktualności. Sprawia wrażenie osoby dbającej o swój wygląd i tak też jest, jednak nie lubi afiszować się swoim statusem społecznym, toteż często nosi proste sportowe ubrania bez firmowych metek, stawiając na wygodę i praktykę, niźli prezencję.
    Wade nie wyróżnia się niczym szczególnym od tłumu otaczających go ludzi, toteż nikomu - nawet jego najbliższym, tym niewtajemniczonym - nigdy na myśl nawet nie przyszło, że mogą mieć do czynienia z aniołem.

    Charakter: Wade jest łatwą do polubienia postacią. Jest osobą spokojną, zdystansowaną i wymagającą wiele zarówno od siebie, jak i od innych, choć od tych drugich nieco mniej, nawet pomimo głęboko zakorzenionego przeświadczenia, że na dobrą sprawę nie może ufać nikomu oprócz siebie samego. Nie jest człowiekiem mściwym, pamiętliwym, złośliwym, nie leży to bowiem w jego naturze. Wspaniałomyślnie wybacza, jeśli się go zraniło - co jednak, nawiasem mówiąc, dość ciężko uczynić.
    Na przestrzeni czasu nauczył się zaradności, polegania wyłącznie na sobie samemu oraz swych umiejętnościach. Silny psychicznie. Należy do osób, które lubią słuchać i słuchają, służąc pomocą wszystkim tym, którym tylko można. Choć ceni sobie samotność, dla bliskich zrobi właściwie wszystko. Chętnie zajmie się nimi, jeśli tylko będą potrzebować pomocy. Indywidualista. Jest zdania, że ze wszystkim najlepiej poradzi sobie sam.
    Spokojny i wyważony chłopak z dobrego domu, typ rycerza, który posiada takt i ogładę, szanuje innych, w szczególności kobiety. Jest także typem myśliciela. Zanim coś zrobi, woli zastanowić się cztery razy. Jest wierny, opiekuńczy, uśmiechnięty oraz kochający. Godny zaufania i lojalny.
    Cechuje go upartość, bezinteresowność, pracowitość. Gdy podejmuje jakąś decyzję, robi wszystko, aby dokończyć swe zamierzone dzieło. Przywiązuje wagę do słów i argumentów, więc czasem o wiele bardziej przydatny w starciu z nim staje się dialog, a nie zapalczywość pięści. Godny sojusznik, jeżeli nie taki, który może uratować życie. Skromny i oczytany, interesuje się filmami i historią.
    Jest obowiązkowy i w pewnym stopniu uległy, lecz w sposób dobrowolny, kontrolowany. Wade nie należy bowiem do osób konfliktowych, więc bardzo często woli po prostu przymknąć oko na fanaberie bliskich, niż toczyć wojny na argumenty, które uważa za bezsensowne. Wypełnia swoje obietnice, ciężko pracuje i jest honorowym, opiekuńczym przyjacielem. Łaskawy i dyplomatyczny. Traktuje innych bardzo przyjaźnie, jest bardzo lubiany za dyskrecję i maniery. Cechuje go tez poczucie humoru oraz bogata wyobraźnia. Zna swą wartość, nie jest popychadłem. Ekstrawertyk. Przyjaźń jest dla niego jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą, wartością życiową.
    Ma słabość do naleśników, a także do herbaty, którą – jak śmieją się jego znajomi – bardzo łatwo jest go przekupić. Interesuje się architekturą, niegdyś bardzo często tworzył na kartkach zeszytów własne projekty. Jego ulubiony kolor to brąz. Uwielbia sztukę; w jego mieszkaniu wisi pełno obrazów, a ulubionym malarzem Wade'a jest John William Waterhouse. Nie lubi kotów.

    Rodzina: ♦ dziadkowie: Anna i Charles Wright, mieszkańcy Walii - Castiel nie utrzymuje z nimi kontaktów.
    ♦ matka: Lucy Wright - nie żyje.
    ♦ ojciec: Thomas, anioł - Castiel nie wie o nim nic więcej.
    ♦ narzeczona: Cynthia - nie żyje.

    Historia: Chłopak nigdy nie wiedział, co działo się w głowie jego matki, gdy postanowiła nazwać go na cześć miejsca w którym został poczęty. Imię "Wade" to staroangielskie słowo pochodzenia skandynawskiego, a oznacza nic innego jak "zdolny, aby iść" oraz "rzeka". Cóż, w każdym razie było to niewątpliwie bardziej pomysłowe, niż zwykłe staromodne "Adam". Wade musiał się z tym zgodzić.
    Nigdy nie poznał swojego ojca - jego rodzina ucinała wszelkie pytania na ten temat, tłumacząc jedynie, że jest to temat zamknięty, że nie powinien o to pytać, a wszystko, co musi wiedzieć na ten temat, to to, że Thomas Wright był dobrym człowiekiem. Nikt jednak nie odpowiadał chłopcu na pytanie, dlaczego więc ich zostawił, skoro był tak dobry? Przez pierwsze kilka lat swojego życia Castiel i jego matka mieszkali więc u dziadków, w Walii, a dokładniej w małym miasteczku Conwy. Stamtąd przenieśli się do Szkocji, a wkrótce Laura Wright zmarła, znów pozostawiając swego syna pod opiekę rodziców. Była niezwykle cichą, spokojną i zamkniętą w sobie kobietą.
    Wade nigdy nie sprawiał kłopotów. Zdobywał dobre wyniki w nauce i zrobił to, co mu powiedziano w domu, więc nie było obaw, że - tak jak większość jego rówieśników - przejdzie na złą drogę, wplątując się w różne konflikty z prawem lub sięgając po alkohol. Nauczyciele wciąż powtarzali, że jest niezwykle uśmiechniętym, dobrodusznym chłopcem. Pomimo braku rodziców wychował się bowiem w domu pełnym miłości i ciepła. Marzył w dzieciństwie o zostaniu weterynarzem. Miał niezwykle dobrą rękę do zwierząt, wielokrotnie znosił do swojego pokoju potrącone na jezdni psiaki, kotki oraz pisklaki, które spadły z gniazda, a także - wbrew protestom babci - pająki, żaby i inne stworzenia. Ku zdumieniu wszystkich, jak i samego Wade'a, każde z nich odzyskiwało zdrowie już po kilku godzinach przebywania z nim.
    Był miłośnikiem muzyki. Wielokrotnie uczestniczył w chrześcijańskich festiwalach rockowych, dorabiając jako pomocnik właściciela pola namiotowego lub nosząc za różnymi zespołami tony kabli, a także poznając tam ogrom wspaniałych ludzi, z czasem zyskując przyjaźnie. Wniósł ogromną zmianę w życie innych, niosąc im wsparcie, ciepło i dobroć. Podobno już sama jego obecność sprawiała, że wszyscy stawali się niezwykle spokojni oraz szczęśliwi - tak przynajmniej twierdzili. Jedną z takich osób stała się również Cynthia, którą tam poznał. Była dziewczyną z problemami zdrowotnymi oraz rodzinnymi, co roku uciekając z domu na całe wakacje, w czasie których szwendała się po całej Anglii. Wade i Cynth szybko się do siebie zbliżyli, znajdując wspólny język, pasje, zainteresowania. Pomimo ciężkiej sytuacji dziewczyna zawsze była bardzo uśmiechnięta, pracowita - wielokrotnie wbrew jego protestom pomagała mu od świtu do nocy przy sprawach organizacyjnych na polu namiotowym. Dlatego też, jako wynagrodzenie za ten wysiłek, Wade wziął ją na obiad i szybko zaproponował jej pracę. To było, kiedy dowiedział się, że miał do czynienia z uczennicą szkoły średniej. Odtąd spędzali tam każde wakacje, święta, weekendy i zwykłe dni.
    Nie trwało długo, aż Castiel zorientował się, że jego więź z Cyntią to coś więcej, niż tylko koleżeństwo i stosunki handlowe. Niedługo potem bariera niedomówienia została złamana, gdy odkrył, że nawet przy bliskich przyjaciołach nie czuje się tak dobrze, jak czuje się z tą wysoką jasnowłosą złośnicą, myśląc o niej każdego dnia. Mógł rzeczywiście zakochać się w niej. Nigdy wcześniej nie poznał człowieka tak wspaniałego jak ona.
    To nie były nadzwyczajne oświadczyny. Podczas gdy każdy normalny chłopak w jego wieku starałby się i zabiegał o serce swej wybranki, Wade podszedł do niej jeszcze tego samego dnia i powiedział jej wszystko na miejscu. Nie było bowiem powodu do obaw. Cynthia bez słowa akceptowała jego oświadczyny i odtąd byli już razem, szczęśliwi jak jeszcze nigdy dotąd, choć zdawało się to być niemożliwym.
    Ich szczęście przerwał jednak pewien listopadowy wieczór.

    "Był wypadek samochodowy na autostradzie M4. Otrzymaliśmy wiadomość z CB Radia, że ciężarówka zboczyła z lewego pasa na prawy i zderzyła się z osobówką. Zawiadomcie pogotowie. Nie było słowa na temat obrażeń".

    Wade jak przez mgłę pamiętał to, co działo się później. Gdy tylko się obudził, poczuł, że pasy bezpieczeństwa miażdżą mu żebra. Deszcz uderzał o roztrzaskaną maskę samochodu, a siedząca tuż obok Cyntia nie poruszała się. Jej twarz spływała krwią z niezliczonych rozcięć; w niektórych z nich wciąż znajdywały się odłamki szkła z bocznej szyby, rozsypanej teraz w drobny mak na podłodze, tapicerce, włosach jego ukochanej, właściwie wszędzie. Nie zważając na swoje obrażenia i oswobadzając się z pasów, poderwał się desperacko w stronę drzwi, wybiegając na zewnątrz, a chwilę później był już przy Cynthii, próbując wynieść ją na zewnątrz. Bezskutecznie - powyginane niemożebnie blachy samochodu nie chciały wypuścić jej na zewnątrz, trzymając w potrzasku. Wade nie zastanawiał się nawet, jakim cudem przestrzeń dookoła kierowcy pozostała bez uszczerbku, jakim cudem chłopak żyje, dlaczego jego ciała nie dosiągł żaden z odłamków szkła. Deszcz uderzał o dwa wraki rozbite w szczerym polu, z dala od jakiejkolwiek pomocy, błyskawice przecinały nocne niebo i w tej chwili liczyła się dla niego jedynie ukochana. Ale Cynthia już nie żyła. Gdzieś w tle szumiało włączone wciąż radio.
    Wade pamiętał jeszcze, że długo płakał, siedząc na błotnistym poboczu, oparty o samochód i nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić. Stygnące ciało kierowcy ciężarówki leżało tuż obok - jemu też nie udało się pomóc, tutaj też Castiel obudził się zbyt późno. Minuty mijały za minutami, kałuże stawały się coraz większe, a dookoła było tak cicho, tak cicho, tak przeraźliwie cicho. I gdy Wade'owi wydawało się, że będzie to trwać w nieskończoność, mokrymi od łez oczami dostrzegł pochylającą się nad nim postać.
    - Castielu, wstań - polecił nieznajomy, wyciągając ku niemu dłoń. - Już im nie pomożesz, ich życie doczesne minęło. Oboje są szczęśliwi w Bożym Królestwie.
    Przeszywająca niebo błyskawica rozświetliła na krótki moment jego sylwetkę. Niewidoczne dotąd gołym okiem skrzydła położyły się cieniem na błotnistej drodze, przerażając swym ogromem. Wade pokręcił głową, jakby chcąc odpędzić się od tej przedziwnej fatamorgany i schował twarz w dłoniach, łkając.
    - Castielu, sługo boży, nie smuć się, bo oto nadszedł czas.
    I nim zdążył cokolwiek powiedzieć, jego duch pogrążył się w ciemności, rozpływając się w niej niczym w niebycie, wolny od jakichkolwiek emocji, wspomnień oraz świadomości, z dala od poprzedniego ja. A potem ciemności rozświetlił blask, jeszcze bardziej nieprzenikniony, jeszcze bardziej zbawienny, piękny. Castiel poczuł, że odzyskuje świadomość. Uchyliwszy powieki dostrzegł, że światło nie razi go, a łagodnie otula swym ciepłem, odsłaniając niespiesznie otaczające go pomieszczenie, puste i ogromne, z kopulastym sklepieniem. Widział o tym od początku, już od pierwszej chwili, lecz usłyszał głos, który powiedział mu, że już bezpieczny.
    - Witaj, Catielu, w przedsionkach światłości Królestwa Bożego - dodał drugi głos, cicho i kojąco, niczym dźwięki harfy. - Oto nadeszła chwila twej chwały. Moment, gdy poznasz prawdę wiekuistą, dołączając do zastępów anielskich.
    Nie bał się. Nie bał się nawet wtedy, gdy głos powiedział mu, że został aniołem poczętym z miłości anioła oraz człowieka, by służyć ludziom miłosierdziem.
    Do dziś dzień Castiel błąka się więc po świecie, niosąc wytchnienie oraz ukojenie wszystkim tym, którzy potrzebują jego pomocy. Tym razem jego droga wiodła do Fogbell.

    Naród kroczący w ciemnościach
    ujrzał światłość wielką;
    nad mieszkańcami kraju mroków
    światło zabłysło.
    (Iz 9,1)


Inne:

    Przynależność: Niebo
    Preferowana krew:* nie dotyczy
    Zawód: brak
    Ciekawostki:* Zamiłowanie do historii i sztuki. Zawsze ma w kieszeni obie obrączki, swoją i Cynthii, które przewlekł różańcem, tworząc z nich swoisty totem. Wade potrafi też być niewidzialny - tak jak każdy anioł. Ponadto egzorcyzmował niegdyś swego dawnego nauczyciela, tocząc bój o jego duszę z demonami. Niestety, mężczyzna zmarł krótko po tym. W chwilach stresów i problemów nocami często wsiada do byle jakiego pociągu, długimi godzinami podróżując w nieznane.
    Imię i nazwisko sławy: Noah Mills
Powrót do góry Go down
 
Wade Castiel Wright
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Fogbell :: Dział techniczny :: Karty postaci :: Anioły-
Skocz do: