|
|
| Wejście/wyjście | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Elena Johnson
Wiek : 18 Rasa : Człowiek Przynależność : Brak Status : Wolna Liczba postów : 32
| Temat: Wejście/wyjście Sob Kwi 02, 2011 10:11 pm | |
|
Ostatnio zmieniony przez Mandy Johnson dnia Sob Kwi 23, 2011 11:03 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Stefan Salvatore
Wiek : 146 Rasa : Wampir Przynależność : Brak Status : Wolny Liczba postów : 34
| Temat: Re: Wejście/wyjście Pon Kwi 11, 2011 4:14 pm | |
| Stefan coraz to bardziej rozluźniał się w towarzystwie dziewczyny. Przecież to on miał załagodzić nieco nieprzyjemną atmosferę, która panowała wokół ich dwójki, a tak na dobrą sprawę nawet i trójki. Rozmawiali sobie beztrosko, a czas nieubłaganie mijał. Zanim nastoletni imprezowicze zorientują się, że z domu panny Brooke zniknęła główna atrakcja w postaci Stefana, wampir musi uporać się z tą całą rozpierduchą i szokiem pourazowym panienki Johnson. Och, wprawdzie młody mężczyzna już dużo wcześniej zauważył, że Mandy jako jedyna w szkole nie interesuje się osobą panicza Salvatore'a, ale jednak dotkliwie ubolewał nad tym, że nie posiliła się chociażby na znajomość jego imienia. - Stefan. Mam na imię Stefan. - przerwał ciemnowłosej w trakcie jej wywodu na temat osobistego haremu, którego wcale nie zamierzał zakładać. Nie to mu w głowie. Chociaż... Jak każdemu porządnemu facetowi i naszemu bohaterowi niemiłosiernie schlebiały owe wywody na jego temat. Doskonale wiedział, że jest głównym tematem dziewcząt tutejszego liceum, ale usłyszeć to wprost - to dopiero uczucie. Tak, na dobrą sprawę nie miał bladego pojęcia, że aż taka liczba nastoletnich kobiet pragnie znaleźć się z nim w łóżku - bo przecież żadna nie zaprzeczy, że tak nie jest. Johnson'ówna po prostu określiła to w nieco łagodniejszy sposób. - Nie sposób Ci nie wybaczyć. - Uśmiechnął się najpiękniejszym ze swoich uśmiechów, obnażając rząd, iście bialutkich zębów. Pora zabrać się do roboty. Gdyby mógł to zakasał by rękawy, ale chyba będzie to zbędna czynność. - Zaczekaj tu chwilę. Muszę trochę poszperać w ich głowach, zanim obudzą się i zorientują co się dzieje. - Wywrócił oczyma, następnie posyłając panience Mandy łagodne spojrzenie. Podszedł do grupki małoletnich oprawców i chwytając za bluzę Kevina, w miejscu klatki piersiowej, przyciągnął nastolatka do siebie. Porządnie wstrząsnął nim niczym barman swoim shakerem, co zaowocowało cudownym przebudzeniem. Dziewiętnastolatek ówcześnie przykucnąwszy, skierował swój wzrok na ciemnowłosą ofiarę. Źrenice obu mężczyzn natychmiastowo zmieniły swój rozmiar, gdy tylko ich spojrzenia się spotkały. Stefan począł używać swoich nadprzyrodzonych, wapmirzych zdolności, tym samym wypowiadając pod nosem sensowne i klarowne zdania, dosadnie docierające do umysłu małoletniego. - Zapomnisz o wszystkim co wydarzyło się w tym lesie. - Rozpoczął. - Zapomnę o wszystkim co wydarzyło się w tym lesie. - Powtarzał Kevin. - Zapomnisz również o tym, że spotkałeś tu Mandy i mnie. Zapomnisz o tym, że chciałeś zrobić jej krzywdę. - Kontynuował, nie przerywając. Nastolatek wtórował mu niczym echo. - Będziesz trzymał się od niej z daleka bo inaczej skręcę ci kark. Jeśli ktoś będzie pytał o twoją ranę na szyi i krew na ubraniach, powiesz, że wraz z twoimi kolegami przesadnie się upiliście i wdaliście w bójkę z innymi nastolatkami. Tyle, że tamci byli nieco groźniejsi. Chcieli poderżnąć wam gardło. Cudem uszliście z życiem. Nie będziesz pamiętał jak wyglądali i gdzie ich spotkałeś. Teraz pójdziesz prędko do domu, pospiesznie zakryjesz tę ranę i będziesz unikał tematu. Już! Biegnij! - Salvatore zakończył swój monolog i tę samą czynność powtórzył jeszcze dwukrotnie. Po całym rytuale prania mózgu skierował swoje kroki do Mandy i chwycił nadgarstek jej ręki. - Chodź. Odwiozę Cię. - Delikatnie przyciągnął ją ku sobie, chwytając jej dłoń, by nie wlokła się za nim i nie zniknęła w panujących wokół ciemnościach. Po dłuższej chwili znaleźli się przy czarnym mustangu Stefana. A wiecie co? Właśnie przypomniało mu się, że pił szkocką na imprezie Brooke, a chłopcy, którymi się pożywił wcale mniej tego alkoholu w swojej krwi nie mieli. Masz ci los! Ten fakt trzeba będzie zataić przed Johnson'ówną, bo przecież on sam czuł się świetnie i był w stanie prowadzić. Otworzył drzwi przed małoletnią, a następnie sam zajął miejsce za kierownicą lśniącego czystością samochodu. Nie pytał gdzie mieszka, po prostu to wiedział. Drogę do domu pokonywaliby w ciszy, gdyby nie dalsze chęci zwierzania się jasnoskórego. - Wiesz... Nie jest mi łatwo. Jestem skazany na wieczną tułaczkę po ziemi i bez przerwy muszę się przemieszczać. Nie mogę zostawać dłużej w jednym miejscu, bo ludzie po czasie zauważają, że wcale się nie starzeję. - Spojrzał na nią, w celu zbadania wyrazu dziewczęcej twarzy. - Tam, w lesie... Trochę mnie poniosło, ale, gdy tylko poczułem zapach twojej krwi, instynktownie odwróciłem głowę w tamtym kierunku. Nie mogłem sobie pozwolić na to, żeby cię skrzywdzić, dlatego ofiarą padł Kevin i jego banda. Byłem tak wściekły na siebie, jak i na nich, że nie poprzestałem na jednym. To było szalone, ale bezpieczne dla Ciebie. Widok nie przyjemny - wiem. Co do tej krwi... Nadal ją czuję. To trochę irytujące, ale jakoś daję radę. - Uśmiechnął się niczym szczenię. Zajechawszy pod posiadłość państwa Johnson'ów, Stefan oburącz chwycił twarz Mandy, ówcześnie gasząc silnik. - Wybacz, ale jestem zmuszony do zatarcia w twojej głowie wspomnień dnia dzisiejszego. Nie każda nastolatka chce mieć do czynienia z krwiożerczymi wampirami i prezentacją ich stylu konsumpcji... - Urwał, studiując każdy element jej twarzy. | |
| | | Elena Johnson
Wiek : 18 Rasa : Człowiek Przynależność : Brak Status : Wolna Liczba postów : 32
| Temat: Re: Wejście/wyjście Pon Kwi 11, 2011 7:10 pm | |
| Być może Mandy nie udzielała zawiłych komentarzy, kiedy Stefan odbywał właśnie swoistą spowiedź, lecz to nie oznaczało, że go nie słuchała. Oczywiście, że słuchała z równie wielkim zaangażowaniem i dokładnością. Była doskonałą słuchaczką, uwielbiała kilkugodzinne zwierzenia przyjaciół, analizę każdego szczegółu, by następnie wysnuć właściwy wniosek, może udzielić porady? Choć, co takiego mogłaby powiedzieć Stefanowi? Właściwie to nic. Nie znała jego stuletniego świata, jakichkolwiek praw nim rządzących. – Nie. – zaprzeczyła natychmiast, kiedy Stefan oznajmił jej, że i na Mandy ma zamiar wykorzystać talent dany mu wraz z chwilą przemiany w krwiopijcę. Ciemnowłosa dziewczyna równie energicznie pokręciła głową, a na jej twarz wstąpił ciepły, delikatny uśmiech. Tym samym chciała dać mu do zrozumienia, że w zupełności nie jest to konieczne, a już zwłaszcza przez nią niepożądane. – Nie rób tego, proszę. – ton głosu Mandy brzmiał tak pewnie i zdecydowanie jak jeszcze nigdy od momentu, gdy Stefan miał okazję poznać swą szkolną koleżankę. Cóż, w końcu sam wspominał, iż bardzo trudno byłoby jej czegokolwiek odmówić więc… Może i tym razem nie zdoła oprzeć się jej osobistemu urokowi? Drogi Stefanie, następnym razem uważaj, co mówisz, ponieważ, jak widać, Mandy lubi dogłębnie interpretować i wykorzystywać cudze słowa przeciwko nim samym. – Nie chcę być jak Kevin i jego przyjaciele. Nie chcę obudzić się rano niczego nieświadoma, z obcym przeczuciem, że coś mnie ominęło. Chcę pamiętać wszystko, nie istotne czy są to wspomnienia dobre czy też złe. Zdaję sobie sprawę, że tak byłoby łatwiej, zarówno dla mnie jak i dla Ciebie. Lecz skoro już odważyłeś się powiedzieć mi, co nie, co o sobie, nie uciekaj, nie broń się przed tym, kim jesteś. Jeśli od początku przybyłeś do lasu z takim zamiarem, to równie dobrze mogłeś w ogóle się tam nie pojawiać, nie udzielić mi pomocy. Przecież wystarczyłoby całkowite wyczyszczenie pamięci już po fakcie, kiedy Kevin skończyłby to, co zaczął. Czy tak nie byłoby prościej? Nie poznałabym Cię, nie wiedziałabym jak wielką tajemnicę skrywasz. – zapewne osoba trzecia przyglądająca się tej właśnie sytuacji mogłaby błędnie pomyśleć, że są to jedynie fałszywe mądrości życiowe, aczkolwiek nie było w tym nawet zalążka prawdy. Wręcz przeciwnie, Mandy mówiła wszystko to, co w tym momencie czuła – szczerze, bez ogródek, tak jak podpowiadało jej serce. – Wiesz, Stefanie? – uśmiechnęła się do siebie jedynie w myślach na znak, że nareszcie udało jej się zapamiętać imię panicza Salvatore’a. – Jestem pewna, że warto to wszystko przeżyć. W końcu po każdej burzy, nawet tej z hulającym wiatrem i ulewnym deszczem przychodzą piękne dni, które wynagradzają wszystkie krzywdy. Pamiętaj o tym. – panienka Johnson po raz kolejny obdarzyła go swoim charakterystycznym, radosnym, a przede wszystkim dodającym otuchy uśmiechem. Zamilkła… Aczkolwiek tylko na kilka krótkich sekund, by zrobić coś, co z cała pewnością nie przystoi dziewczynie, która w jakikolwiek sposób nie interesuje się największym przystojniakiem w mieście i obiektem pożądania prawie (!) wszystkich kobiet. Otóż, niepewnie jak i w pewien sposób nieśmiało uniosła swą dłoń, by ułożyć ją równolegle do tej Stefana, która teraz spoczywała na policzku Mandy. Kiedy już tak się stało i kiedy ciepła, ludzka dłoń napotkała tą chłodną, ciemnowłosa wykonała jeszcze jeden, miły gest. Mianowicie, dość nieporadnie ją ujęła i poczęła nieśpiesznie zsuwać począwszy poprzez swój podbródek, a kończąc na szyi aż wreszcie całkowicie zdjęła ją ze swojej twarzy. W zamian tego zacisnęła swoje palce na męskiej, silnej dłoni Stefana ośmielając się i kilkakrotnie troskliwie gładząc ją aksamitną skórą kciuka. – Nie powiem nikomu o tym, co widziałam. – szepnęła jakby przeszywając nocny mrok, spokojny sen ludzi i całej przyrody. Mimo to przez cały czas nawet nie spuszczała go z czekoladowych oczu, bacznie obserwując każdą zmianę wyrazu twarzy, każde drżenie mięśni. | |
| | | Stefan Salvatore
Wiek : 146 Rasa : Wampir Przynależność : Brak Status : Wolny Liczba postów : 34
| Temat: Re: Wejście/wyjście Pon Kwi 11, 2011 9:59 pm | |
| Stefan był dogłębnie zaskoczony odpowiedzią ciemnowłosej. Zaskoczony jej zdecydowaniem i ogromną prośbą o pozostawienie jej przy własnych wspomnieniach. Faktycznie, panicz Salvatore nie był w stanie odmawiać jej wielu rzeczy, ale czy tej również? Miała rację. Owe posunięcie byłoby lepsze i dla Johnson'ówny i dla naszego, kochanego wampira. Wystarczy tylko prosty gest, aby nastolatka zapomniała o wszystkim co wydarzyło się dzisiejszego wieczoru, a jakiekolwiek ryzyko na odkrycie prawdy o Stefanie Salvator'ze przez pozostałych mieszkańców miasteczka Fogbell byłoby wprost znikome. Blondyn był chorobliwie łatwowiernych człowiekiem. Potrafił bardzo szybko obdarowywać ludzi swoim zaufaniem, co w rezultacie było dla niego zgubne. Choć, gdy ktoś nadepnie mu na odcisk lepiej omijać jasnoskórego szerokim łukiem. W tym momencie, młody mężczyzna prowadził zacięta walkę sam ze sobą. Między sercem, a rozumem. Nikt nie miał prawa ingerować w osobiste życie panienki Mandy, jednakże nie on. Po przemianie w krwiopijce dane mu było mieszanie w ludzkich umysłach, nie na darmo... Do tego miał ten talent i umiejętnie powinien go wykorzystywać, w trosce o swoje bezpieczeństwo. Chwila. Czyż Stefan nie stawiał dobra innych ludzi ponad swoje? Tak. Właśnie tak było. Pod wpływem dotyku Mandy, wtulił kościsty policzek w jej dłoń, przymykając nieco oczy. Owym uczynkiem dał znak, że serce wzięło górę nad Stefanem, a plany wymazania dziewczęcej pamięci odeszły na bok. W rezultacie i on schwycił mocniej rękę osiemnastolatki, przyciągając do swojej klatki piersiowej. - Gdyby biło, poczułabyś jak silnie przyspiesza pod wpływem twojego dotyku. - Oj, nasz słodziaku! Nie rozczulał się nad sobą jednak i wypowiedział owe zdanie stanowczym głosem. Puścił 'szkolnej koleżance' perskie oko i obdarował ponownie subtelnym uśmiechem. Ponownie ułożył ich dłonie na udzie licealistki. - Zawrzyjmy układ. - Rozpoczął swoją przemowę. Wpatrywał się w anielską buźkę dziewczyny. - Nie będę szperał w twojej ślicznej główce, ale obiecasz, że wszystko czego byłaś dzisiaj świadkiem i wszystko czego się dowiedziałaś pozostanie między nami. - Ton jego głosu był równie stanowczy co chwilę temu. - ... w przeciwnym razie schrupię Cię ze smakiem. - Tutaj oczywiście zażartował, ale w pewnym momencie dostrzegł na jej facjacie minimalny strach. - Och! Przecież żartowałem. - Ujął jej podbródek, unosząc nieco. Może ten żart nie był na miejscu, ale dla panicza Salvatore'a był on na porządku dziennym. Miał nieodpartą ochotę... A co mu tam! Zaryzykuje. Delikatnie musnął wargami jej alabastrowe czoło. Uśmiechnął się przepraszająco. - No to co? Pora wracać do domu? Chyba starczy nam tylu wrażeń jak na jedną noc. - Przeczesał jeszcze w beztroskim geście końce włosów Mandy, w oczekiwaniu na odpowiedź ciemnookiej.
| |
| | | Elena Johnson
Wiek : 18 Rasa : Człowiek Przynależność : Brak Status : Wolna Liczba postów : 32
| Temat: Re: Wejście/wyjście Pon Kwi 11, 2011 11:27 pm | |
| Każde kolejne polecenie wypływające z ust Stefana spotykało się z aprobatą Mandy, będąc akceptowane poprzez pojedyncze skinięcie głową. Przecież sama wyszła z tą inicjatywą, obiecała, że sekret chłopaka będzie tylko i wyłącznie ich tajemnicą, a jeśli Mandy tak właśnie mówiła, mógł mieć pewność, że danego mu słowa nigdy nie złamie. Zdawała sobie sprawę, że momentami może to być niezwykle trudne i uciążliwe, ale mimo to odpowiedź zawsze będzie brzmiała nie. – Tak, masz zupełną rację… Zbyt dużo wrażeń. Zdecydowanie. – odpowiedziała zduszonym tonem głosu jak gdyby powstrzymywała oddech przez cały czas, kiedy Stefan wykonywał wszystkie ruchy w stosunku do niej. Nie tylko ten fakt świadczył o tym, że tuż przed chwilą ciemnowłosa dziewczyna przeżywała bardzo silne emocje – czekoladowe oczy wydawały się być nieco zamglone i bynajmniej nie był to efekt intensywnego zamyślenia czy potężnego smutku. Cóż, z ciężkim sumieniem musiała przyznać, że nawet w najśmielszych snach nie spodziewała się takiej reakcji po sobie. Co się stało z żelazną filozofia Mandy, która brzmiała jednoznacznie – Nie pokazuj mu, że Ci na nim zależy. bądź Nie ukazuj mu jak bardzo na Ciebie oddziałowywuje. Cóż… Była nieco przestarzała, może nadeszła właściwe pora, by nieco ją odnowić, a może nawet… Zmienić? – Trzymaj kciuki, by Wszyscy moi domownicy już spali, dobrze? Lepiej, by nie spostrzegli mnie w takim stanie. Roztargane ubranie, plamy krwi i fryzura niczym po spotkaniu ze złym wilkiem zrujnuje moją idealną wizję dobrej córki, a wtedy… Żegnajcie imprezy! Pozostanie mi tylko towarzystwo pluszaka, popcornu i łzawych filmów. – zagadnęła, by nieco rozluźnić niezwykle gorącą atmosferę. Na zakończenie obdarzyła chłopaka uroczym uśmiechem, po czym jedną z rąk poczęła szukać klamki, która umożliwiłaby jej wyjście z wnętrza samochodu. Jednak nie poświęcała tej czynności nazbyt wiele uwagi. Ba, wiadomym było, że w tym czasie zdecydowanie bardziej wolała wpatrywać się w Stefana. – Dziękuje za to, co dziś dla mnie zrobiłeś i oczywiście za odwiezienie do domu. - chwila zastanowienia, napięcia, bo przecież każdą decyzję należy najpierw gruntownie przemyśleć aniżeli robić cokolwiek, od tak, z marszu. Ach, jak to mawiają, raz się żyje! Na powrót przybliżyła się nieco do chłopaka, by móc mieć jego policzek w zasięgu twarzy, po czym złożyła na nim szybki aczkolwiek subtelny pocałunek. Nadszedł czas, by czym prędzej opuścić to miejsce. Czerwony alarm błyszczał niebywale jaskrawym odcieniem, a to zły znak, bardzo zły znak . Jeszcze chwila i kto wie, co tu się wydarzy! Równie szybko jak się pojawiła tak prędko się odsunęła. Udało jej się zlokalizować ową klamkę jednak ta zapewne była sprzymierzona z właścicielem samochodu – za nic nie chciała poddać się władzy Mandy. – Najwyraźniej wrażeń było jeszcze zbyt mało. – skomentowała to ciemnowłosa, nie zaprzestając działania aż wreszcie… Udało się! Natychmiast owiał ją strumień nocnego powietrza. O tak, tego Mandy było trzeba, ponieważ, jak mniemała, teraz na jej policzkach widniały dwie różowe plamki. Masz Ci los. – Do zobaczenia. – pożegnała się, kiedy już wysiadła ze sportowego auta Stefana z zamiarem zatrząśnięcia za sobą drzwi. Tak tez zrobiła, by lada chwila zmierzać już w kierunku drzwi frontowych domu. | |
| | | Stefan Salvatore
Wiek : 146 Rasa : Wampir Przynależność : Brak Status : Wolny Liczba postów : 34
| Temat: Re: Wejście/wyjście Sob Kwi 16, 2011 3:32 pm | |
| Stefan nie do końca dowierzał w całą te sytuację, we wszystko co miało miejsce dzisiejszego wieczora, tam w lesie oraz tutaj, w jego pięknym mustangu. Bo od kobiety mógł kochać bardziej tylko, starego, wiernego towarzysza losu. Wsłuchiwał się z uwagą i niekrytym zainteresowaniem w każde słowo, wypływające z malinowych ust panienki Johnson. Intensywnie wpatrywał się w tęczówki jej oczu, jak gdyby za chwilę miał zamiar oczarować ją, za pomocą magicznych sposobności wampirów. Jednakże, tu nie chodziło o to. Chyba na powrót w Stefanie budziły się ludzkie odczucia i przyzwyczajenia. Po prostu wpatrywał się w dziewczynę, niczym w śliczny obrazek na jednej z wystaw znanego malarza. Faktycznie, jak na jedną noc, wrażeń było zbyt wiele, ale on mógłby spędzić w tym samochodzie, jeszcze kilka dobrych godzin, gawędząc z panną Mandy. O dziwo, rozmawiało mu się z ciemnowłosą zadziwiająco łatwo i, co najważniejsze, czuł się przy niej swobodnie. - Hmm... Mógłbym przesiedzieć tutaj z tobą, parę ładnych godzin, ale twoi rodzice na pewno się o ciebie martwią. Trochę już późno... - Uśmiechnął się słodkawo, spoglądając na zegarek, wmontowany w deskę rozdzielczą samochodu. - Oczywiście, będę trzymał za ciebie kciuki. - Dodał pospiesznie po chwili, zaciskając, wspomniane wcześniej palce w uścisku męskich dłoni. - Myślę, że spędzanie wieczorów w domu nie było by takie nudne. Pluszowy miś to naprawdę dobre towarzystwo. Gdybyś została uziemiona czułbym się okropnie winny. Na pewno, wyrzuty sumienia spędzałyby mi sen z oczu, toteż w ramach rekompensaty mógłbym przyłączyć się do Ciebie i twojego misia - na pewno stworzylibyśmy zgrane trio. - Posłał jej ten swój, najpiękniejszy, olśniewający uśmieszek. Och, nie jedną zwalał z nóg, ale w tym przypadku panicz Salvatore robił to zupełnie nieświadomie. Począł intensywnie przyglądać się ciemnookiej, która gorączkowo szukała wyjścia z auta. Miała rację, atmosfera w czarnym mustangu nieco się podgrzała. Niby to specjalnie zatrzasnął zamki w drzwiach, ale widząc iż brunetka nie daje za wygraną, po prostu je odblokował. Miał niezły ubaw, a może chciał ją zatrzymać, tutaj w środku jeszcze chwilę? Nastolatka wybiegła z pojazdu niczym poparzona, ówcześnie składając pocałunek na stefanowym policzku. Młody mężczyzna wyszedł tuż za nią, cicho i bezszelestnie. Po chwili, w swoim wampirzym tempie, dogonił Johnson'ównę, zjawiając się niespodziewanie. Chwycił jej twarz w swoje dłonie i odwdzięczył się tym samym - ucałował finezyjnie i tak już zarumieniony policzek osiemnastolatki, odwdzięczając się pięknym za nadobne. W zasadzie to ona 'oddała' mu za wcześniejszy pocałunek we wnętrzu czterokołowca, ale to do Stefana zawsze musiało należeć ostatnie słowo i to jego zawsze musiało być na wierzchu. - Nie ma za co. - Szepnął. - I dobrej nocy, Mandy. - Posłał jej ostatni dziś słodkawy uśmiech. Wsiadł do samochodu, gdy nastolatka zniknęła w drzwiach domu i odjechał. | |
| | | Stefan Salvatore
Wiek : 146 Rasa : Wampir Przynależność : Brak Status : Wolny Liczba postów : 34
| Temat: Re: Wejście/wyjście Wto Kwi 19, 2011 6:56 pm | |
| Panicz Salvatore całą noc prześlęczał nad rozmyślaniem o wczorajszej sytuacji w lesie, o rozmowie z panienką Johnson w jego samochodzie, a przede wszystkim o samej Mandy. Jeśli Stefan powiedziałby iż nie jest zachwycony jej osobą, ewidentnie byłoby to okrutne kłamstwo. Próbował ułożyć się do snu, przekręcając się z boku na bok, jednak nie przynosiło to oczekiwanych skutków. Jego głowę dręczył jeden, bardzo ważny fakt - czy dobrze zrobił, ujawniając się przed ciemnowłosą ze swoim od lat skrywanym sekretem? Chyba owa rewelacja nie powinna mieć w ogóle miejsca. Cóż, zawsze może ją zauroczyć, ale czy nie będzie na to za późno? Stefan od zawsze był dobrodusznym człowiekiem. Stawiał dobro ludzkości nad swoje, nie raz to powtarzał. Jednakże jeśli chodziło o sprawę posiłku, wszystkie jego dobre maniery odchodziły gdzieś na dalszy plan. Hipokryta. Także, nasz kochany Panicz Salvatore oka nie zmrużył. Próbował nawet skupiać się na czytaniu ulubionego tomu, który znał już chyba od podszewki, ale to też mu nie szło za dobrze. Marzył już tylko o poranku i o spotkaniu z obiektem jego aktualnych westchnień, który spędzał sen z powiek. Nie wytrzymał, zerwał się z ogromnego łóżka i w nadludzkim tempie zjawił się u drzwi frontowych swej posiadłości. Opuścił swój cichy zakątek i ruszył, wampirzym biegiem na spotkanie ze śpiącą królewną. Oczywiście, miał tu na myśli Johnson'ównę. Bez trudu wpełznął przez uchylone okno do sypialni ciemnookiej. Przysiadł na rogu jej łóżka, obserwując dziewczynę we śnie. Ślęczał tak tam przed dobre dwie godziny, póki nie zorientował się, że jest już dość późno i młoda kobieta, za chwilę zbudzi się, by rutynowo przyszykować się na wyjście do tutejszego liceum. Głaskał jej policzek przed kilka chwil, by potem ucałować go i zniknąć o wschodzie słońca. Dotarłszy do swojej małej willi, sam wypięknił się do szkoły i wsiadł do ukochanego mustanga. Wyjechał na główną ulicę z oczywistym zamiarem, dotarcia do 'domu nauki', gdy w połowie podróży wtargnął do jego głowy, błyskotliwy pomysł. Zjechał w boczną uliczkę i ponownie pojawił się pod domem Johnson. Jego klakson kilkakrotnie rozbrzmiał na podjeździe. Podwiezie ją do celu, czemu nie? Przecież sam również tam zmierza. W oczekiwaniu na swojego anioła, wystukiwał na desce rozdzielczej rytm piosenki, która aktualnie rozbrzmiewała w głośnikach stefanowego auta. Zniecierpliwiony mężczyzna co chwila spoglądał ku drzwiom domu jednorodzinnego, przy okazji przeczesując swój artystyczny nieład na głowie. Po upływie kilku minut, chwycił komórkę ze stojaka i wyprodukował na klawiaturze jedno, zrozumiałe zdanie. Wiadomość została wysłana do panienki Mandy, a do kogoż by innego? | |
| | | Elena Johnson
Wiek : 18 Rasa : Człowiek Przynależność : Brak Status : Wolna Liczba postów : 32
| Temat: Re: Wejście/wyjście Wto Kwi 19, 2011 9:13 pm | |
| Na nic zdał się głośny, intensywny dźwięk klaksonu Mustanga Stefana, ba, powtórzony kilkakrotnie jeśli nie kilkanaście razy. Zapewne bez trudu zdołała obudzić mieszkańców równoległej ulicy jednak nie… Mandy. Ta oczywiście nie zdawała sobie sprawy jak ważny gość oczekuje na nią tam, na podjeździe. Gdyby tylko wiedziała… Oczywiście szybko wpadłaby w panikę, przestawiając się na tryb ekspresowy. Jak tu pokazać się przed takim mężczyzną w pidżamie, w kapciach i w kompletnym nieładzie na głowie, zdecydowanie zbyt mało przypominającym ten artystyczny. Do rytuału należy także fakt, że w następstwie chodziłaby niemalże przez cały dzień naburmuszona i zła, bo co to za poranek, kiedy nie może zjeść śniadania w łóżku? Pod tym właśnie względem była najokropniejsza z najokropniejszych! Jak widać do świata żywych nie potrafił przywrócić jej nawet wybuch bomby atomowej, a prócz tego, by nie było nazbyt mało, w tej kwestii pozostawała okrutnym leniem. Stefanie, uciekaj póki możesz! Nie wiesz w co się pakujesz! Blackberry Mandy począł wygrywać cichą melodię w postaci kilku prostych dźwięków. To definitywny znak, że nadeszła wiadomość tekstowa. Dopiero ciche, pojedyncze wibracje wprawiające telefon w nieznaczny ruch zdołały sprawić, że jak to powiedział Stefan, Śpiąca Królewna powróciła na ziemię z wysokich, odległych chmur. Początkowo objawiło się to jedynie poprzez poszukiwanie komórki za pomocą dłoni, bez udziału oczy. Lecz, gdy kącikowo dostrzegła, że imię autora wiadomości rozpoczyna się na wdzięczną literę S, cóż, reakcja była bardzo odmienna i jakże pozytywna. Kąciki ust Mandy znacznie powędrowały ku górze jednak, kiedy spostrzegła jej treść mina ciemnowłosej natychmiast zrzedła. Naprawdę, czego On od niej chce?! Przecież jest sobota, dzień wolny, a On śmie przyjeżdżać tu i budzić ją skoro świt?! Sobota? Sobota… Sobota?! – Zaspałam! – rzekła Mandy dramatycznym głosem zrzucając z siebie grube, liczne warstwy kołdry odzianej w białą pościel. Czym prędzej podbiegła do okna odsłaniając kotary, przez które nieznacznie przebijały się promienie słońca. Dyskretnie spojrzała w lśniącą szybę, by ocenić jak bardzo dramatycznie przedstawia się sytuacja. Ujrzała znany jej już samochód i równie znajomego właściciela, który niecierpliwie stukał palcami w powierzchnię kierownicy. Jest źle, bardzo źle. Lecz przecież nie pozwoli mu tam bezczynnie tkwić! To byłoby niekulturalne, niegościnne i niemiłe. Tak więc prędko zbiegła po kilkunastu schodach dzielących jej sypialnię od parteru, gdzie znajdywały się główne drzwi frontowe, prowadzące na podwórze. Otworzyła jeden z zamków, które chroniły posiadłość przed wszelakimi włamaniami i innymi przestępstwami. Wychyliła się niepewnie zza drewnianej futryny, by lada moment zamknąć je za sobą i podążyć w kierunku Stefana. Kiedy już dotarła do podjazdu przed domem z gracją pociągła za klamkę drzwi od strony kierowcy. – Witam, paniczu Salvatore. – ukłoniła się nieznacznie w sposób charakterystyczny dla kobiet aczkolwiek uśmiech wciąż nie znikał z jej twarzy. – Nie uprzedziłeś mnie, że zamierzasz przyjechać, a Ja… Zaspałam, jak widać. – uśmiechnęła się niewinnie, a zarazem przepraszająco, opierając się o drzwi. Widok był dość niecodzienny, ponieważ stała przed nim jedynie w swym nocnym stroju. – Jeśli chcesz zdążyć na pierwszą lekcję śmiało możesz pojechać. Wcale się nie pogniewam. – dodała natychmiast, by przypadkiem nie dręczyły go wyrzuty sumienia ani żadne zobowiązania. | |
| | | Stefan Salvatore
Wiek : 146 Rasa : Wampir Przynależność : Brak Status : Wolny Liczba postów : 34
| Temat: Re: Wejście/wyjście Wto Kwi 19, 2011 11:17 pm | |
| Zniecierpliwiony Stefan wsłuchiwał się już w trzecią piosenkę, rozbrzmiewającą w czarnym mustangu, od momentu zajazdu pod dom Johnson'ów. Rytm wystukiwał sobie palcami, oczywiście, to na desce rozdzielczej, to na kierownicy. Co chwila naciskał środkowy klawisz, swojego samsunga, sprawdzając aktualny stan wiadomości w skrzynce. Po kolejnych dziesięciu minutach w oknie ujrzał swoją śpiącą królewnę, zaspaną i z poczochraną fryzurą. Zaraz to, owa królewna zaszczyciła go swoją obecnością na podjeździe, zjawiając się się przy aucie mężczyzny w ekskluzywnym tempie! No proszę, proszę. Szybkością prawie doganiała samego Stefana. Spokojnie odwrócił głowę w kierunku dziewczyny, wsłuchując się w każde ze słów panienki Mandy, nawiedzającej właśnie wnętrze lśniącego pojazdu. Zadziwiony prędkością słów, które wypływały z jej malinowych ust, położył na wargach młodej kobiety wskazujący palec: - Ciii! - rozkazał i schwycił jej twarz oburącz. Przybliżył nieco głowę do facjaty nastolatki. - Nic się nie stało. To moja wina, nie uprzedziłem Cię wcześniej, że wpadnę... - Uśmiechnął się szelmowsko, odgarniając jej długaśną grzywkę z czoła. - Swoją drogą, jeśli zamierzasz tak zawsze się spóźniać i wynagradzać mnie tak pięknymi widokami, bezczynne siedzenie w samochodzie stanie się dla mnie przyjemnością. Pięknie wyglądasz. - Przybrał poważny ton głosu, aby ta nie odebrała tego jako ironii czy zwykłego żartu. A tak wcale nie było! Wyglądała olśniewająco bez makijażu i w skąpej piżamce. Gdyby jeszcze wiedziała, jak słodko wygląda podczas snu! Och. Stefan nie lubił tony pudru na młodych buziach dziewcząt, uczęszczających do tutejszego liceum. Preferował raczej sto procent naturalności niźli spalone od solarium, skwierczące ciałka w przykrótkich bluzeczkach, odsłaniających zakolczykowane brzuchy, o. Na końcu przeczesał jeszcze kobiece włosy, opadające mu na jasną twarz i wysiadł z czterokołowca. - Nie zamierzam się nigdzie ruszać. Specjalnie nie spieszy mi się na biologię. W swoim żywocie przerabiałem już tę lekcję, chyba... hm, żeby nie skłamać... paręset razy? - Uśmiechnął się zawadiacko, przyglądając ciemnowłosej. Oparł się o ówcześnie zamknięte drzwi mustanga, kontynuując swój monolog. - No to co? Leć się ładnie ubierz, a ja tutaj na Ciebie poczekam. - Nie miał najmniejszej ochoty czekać na panienkę Mandy na zewnątrz, ale nie wypada się wpraszać. Chociaż... Dzisiejszej nocy akurat to zrobił, ale do tego przyzna się z czasem. | |
| | | Elena Johnson
Wiek : 18 Rasa : Człowiek Przynależność : Brak Status : Wolna Liczba postów : 32
| Temat: Re: Wejście/wyjście Sro Kwi 20, 2011 3:48 pm | |
| Ciemnowłosa stała bezczynnie niczym zaczarowana wpatrując się jedynie w zielone, mądre oczy Stefana. W momentach takich jak chociażby ten właśnie teraz wydawało jej się, że doskonale rozumie całą rzeszę dziewczyn, które już od pierwszego dnia, w którym Stefan pojawił się Fogbell wzdychały do niego dniami i nocami. Nie mowa tu już o samym wyglądzie i jego wspaniałej prezencji, lecz także o stylu bycia, osobowości. Był doprawdy czarującym mężczyzną, a zawrócenie w głowie kobiecie – zwłaszcza tej młodocianej, niedoświadczonej, nie stanowiło dla niego żadnego problemu. Prócz tego, co istotne był także perfekcyjnym dżentelmenem. Mandy miała jedynie nadzieje, że wszystko, to, co robi i mówi nie jest jedynie obłudną i fałszywą próbą zdobycia jej na tzw. jedną noc. W końcu mężczyźni to urodzeni zdobywcy, lubiący wyzwania tak, więc nie wiadomo, co mogło mu przyjść do głowy. Minie jeszcze sporo czasu nim zdoła w pełni mu zaufać. Na to z cała pewnością trzeba sobie zasłużyć, a znajomość trwająca zaledwie kilka dni nie pomaga. – Nie ma mowy! Nie pozwolę byś spędził kolejne pół godziny sam, na podwórku. Już zdecydowanie zbyt długo kazałam Ci na siebie czekać. – zaprzeczyła niemalże natychmiast, kiedy Stefan zadecydował, by Mandy poszła się ubrać, a On właśnie tu na nią poczeka. Nastolatka utkwiła w młodym mężczyźnie intrygujące spojrzenie zmieszane z nutką kokieterii i uniósłszy rękę ku górze wykonała charakterystyczny gest palcem wskazującym mający na celu przywołanie Stefana ku sobie. Przez cały ten czas nie przestawała radośnie się uśmiechać, a twarz Mandy aż promieniała. Zaśmiała się cicho, po czym bezprecedensowo, zupełnie spontanicznie wykonała jeden, być może dwa kroki w kierunku chłopaka. Śmiało ujęła jego męską dłoń w swoją, zwinnie wplatając palce pomiędzy te Stefana i nie czekając dłużej pociągnęła go za sobą. Przeszli przez drzwi główne, tym samym znalawszy się wewnątrz domu i właśnie wtedy Mandy, oczywiście z niechęcią, puściła ową dłoń, którą przyszło jej trzymać przez zaledwie minutę. – Rozgość się, czuj się jak u siebie… Za niedługo wrócę. – słowa te wypowiedziała równie szybko, podobnie jak jeszcze chwilę temu. Nie czekając dłużej, Mandy odwróciła się na pięcie podążając w kierunku stopni prowadzących na powyższe piętro, gdzie ulokowana była jej sypialnia. Jednak, kiedy postawiła nogę na pierwszym z nich nagle, zupełnie niespodziewanie się zatrzymała. – Stefan? – rozpoczęła tajemniczo, na powrót stając równolegle do jasnowłosego wampira. – Jesteś tutaj zupełnie nowy i na pewno nie zdołałeś jeszcze poznać okolicy, prawda? – zapytała, spoglądając na chłopaka z ukosa wymownym spojrzeniem czekoladowych oczu. – Co powiesz na małe, niewinne wagary? | |
| | | Stefan Salvatore
Wiek : 146 Rasa : Wampir Przynależność : Brak Status : Wolny Liczba postów : 34
| Temat: Re: Wejście/wyjście Sob Kwi 23, 2011 8:44 pm | |
| Oczywiście, że Stefan nie miał wobec panienki Mandy złych zamiarów. Jak ona śmie w ogóle tak myśleć? Panicz Salvatore nie należy do tych, którzy wykorzystują swój urok osobisty/wygląd zewnętrzny i nie wiadomo co tam jeszcze do celów fizycznych. Chociaż... Faktycznie zdarzało mu się. Przecież prócz tego iż był wampirem, pozostawał wciąż mężczyzną, który musi zaspokajać swoje naturalne potrzeby. Jednakże nie robił tego wbrew ich własnej woli, po prostu ulegały, same z siebie, albo przy małej pomocy Stefana. Ale ten fakt należy pominąć. Przyglądał się ciemnowłosej dyskretnie, gdy ta odrywała na chociażby chwilę wzrok z jego facjaty. Całkiem dobrze mu to wychodziło, był nieuchwytny! Przez krótką chwilę wzbraniał się przed zaproszeniem ciemnookiej, jak to przystało na niewinne stworzenie, ale po chwili uległ jej namowom, subtelnie zaciskając swoje palce na jej dłoni. Salvatore i niewinne stworzenie? Coś tu chyba jest nie tak. Nie ważne. Szedł posłusznie, niczym małe szczenię w ślad za Johnson'ówną, rozglądając się po ogrodzie domu z czystej ciekawości. Wszedłszy do domu nastolatki, stanął gdzieś na uboczu, ubolewając skrycie iż ta puściła jego rękę. - Nie ma sprawy. - Zdążył tylko odpowiedzieć na słowa osiemnastolatki, gotów poszperać trochę po salonie w celu odnalezienia kilku zdjęć z dzieciństwa dziewczyny. Lubił szperać w przeszłości, a sam miał za sobą sporawy jej bagaż. Skoro miał się rozgościć to już zmierzał do wyznaczonego sobie miejsca, gdy od wykonania zdania powstrzymał go słodki głos młodej damy. - Tak? - Stanął niczym zahipnotyzowany, odwracając się pospiesznie w jej kierunku. Kobieta miała rację, panicz Salvatore był tutaj zupełnie nowy. Po części miała rację. Wersją oficjalną było to iż nasz kochany wampir nie zwiedził terenów Fogbell, choć znał już je doskonale i od podszewki. Nocne wędrówki zainicjowane brakiem snu dawały mu poznać miasto z każdej strony. Głód również przyczyniał się do owej sposobności. Na słowa dziewczyny aż zdębiał. - Wagary? - Wybałuszył oczy, a na jego twarzy wymalował się zaraz słodkawy uśmiech. - Och, Mandy... Nie myślałem, że jesteś taką niedobrą dziewczynką... - Zaśmiał się i wspiął się na schody w celu zrównania z nastolatką. - No nie wiem... - Począł się z nią droczyć, chwytając ponownie dzisiejszego ranka kobiecą dłoń. Przysunąwszy ją sobie pod usta, musnął ową część ciała wargami i zaraz odstawił na odpowiednie miejsce. - Jestem Ci to winien. - Nie łatwo było jej odmówić, a co gorsza on niemiłosiernie pragnął pójść z ciemnooką na przysłowiowe wagary. Poza tym po wrażeniach ubiegłej nocy musi jakoś wynagrodzić jej te straszną ucztę w lesie, jak tylko będzie chciała. - Hm. Mam takie małe pytanie... Jesteś pewna, że chcesz zostać ze mną sam na sam przez dłuższy czas? Powinnaś śmiertelnie bać się krwiożerczego wampira, którym jestem. - Wypowiedziawszy to zdanie nieznacznie zbliżył twarz do miejsca, w którym mieścił się puls licealistki. Jednak zaraz uniósł głowę i zatrzymał wędrówkę tuż przy uchu osiemnastolatki, zaczesując za nie długie, ciemne włosy. - Nie martw się, jesteś przy mnie bezpieczna. - Schwycił powtórnie kosmyki włosów Di i pozwolił bezwiednie opaść im na ramię amerykanki. | |
| | | Elena Johnson
Wiek : 18 Rasa : Człowiek Przynależność : Brak Status : Wolna Liczba postów : 32
| Temat: Re: Wejście/wyjście Nie Kwi 24, 2011 10:26 pm | |
| Elena, ku własnemu zdziwieniu jak i przerażeniu, nie przestraszyła się Stefana, a przecież było oczywistym, że powinna. Owszem, kiedy począł wykonywać swoje iście wampirze manewry stała w bezruchu jak i bez słowa, ale bicie jej serca czy chociażby prędkość krążenia krwi w żyłach ciemnowłosej nie świadczyła o tym, że ta właśnie teraz przezywa bardzo silne emocje. Gdzieś w oddali Elenie towarzyszyła niewiadomego pochodzenia pewność, że nic złego ze strony Stefana jej nie grozi. Po prostu. – Wiem, Stefanie. Nie obawiam się Ciebie. Już raz udowodniłeś mi, że nie muszę. – powiedziała z realną, nieukrywaną powagą w zazwyczaj słodkim, uroczym głosie i obdarzywszy go ostatnim, nieodgadnionym spojrzeniem podążyła schodami na górę. Na powyższym piętrze rozległ się cichy, subtelny odgłos zamykanych drzwi sypialni Eleny. Nie upłynęła dłuższa chwila, a ciemnowłosa dziewczyna, już nie w skąpym stroju nocnym, a zwyczajnych ubraniach, na powrót zwinnie zbiegła na dół, uraczając Stefana swoim towarzystwem. Kiedy tylko jej czekoladowe oczy spostrzegły postać bardzo miłego gościa radośnie się uśmiechnęła i zupełnie nie pozwalając mu nic powiedzieć natychmiast wystąpiła z własną propozycją. – Wspominałeś, że jesteś mi winien wspaniały dzień, że będziemy robić, co tylko zechce, prawda? – rozpoczęła w ten sam, tajemniczy sposób, co zwiastowało tylko jedno – najwidoczniej bardzo czegoś chciała od Stefana bądź też próbowała go nakłonić do zrobienia czegokolwiek jej przychylnego. W tym samym czasie także podeszła do kanapy, którą zajmował młody mężczyzna i usiadła tuż obok niego. - Mam wspaniały pomysł na punkt numer jeden naszego dnia. – dodała entuzjastycznie, szczególnie akcentując ostatnie dwa słowa owego zdania. Odwróciła się do Stefana bokiem, by móc dokładniej przyjrzeć się twarzy i wszelakim reakcjom swojego rozmówcy. – Słyszałam od wielu osób, że mieszkasz w starym pensjonacie. Jeśli tylko się zgodzisz z wielką chęcią go obejrzę. Wiesz? Już od dawna okrutnie mnie intrygował. – kąciki ust Eleny gwałtownie powędrowały ku górze, kiedy tylko powróciły do niej wspomnienia z lat dziecięcych. – Zawsze, usilnie z grupką znajomych staraliśmy się wkraść do środka. Próbowaliśmy nie tylko drzwiami chcąc wyłamać zamek wsuwką do włosów, ale też oknem, kiedy to najlżejsza osoba wspinała się na ramiona pozostałych. Wyobrażasz to sobie? – ciemnowłosa zaśmiała się wesoło, uświadamiając sobie, że już wtedy Stefan mógł chadzać po dróżkach Fogbell. Kto wie czy przypadkiem nie był także groźnym potworem, o którym legendy opowiadały sobie miejscowe dzieciaki jakoby ten, kiedy tylko ujrzy niepożądanych gości na terenie posiadłości porywał je do wnętrza domu, a następnie pożerał. Aczkolwiek… Stefan nie przypominał potwora. Zdecydowanie nie. Wtem w salonie rozległ się cichy dźwięk telefonu Eleny dający jej jasno do zrozumienia, że ktoś usiłuje się z nią skontaktować. Niechętnie uniosła się z kanapy, by lada moment podejść do komody, na której to niepozornie spoczywała komórka nastolatki. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz i w tym samym momencie na jej dotychczas szczęśliwą twarz wstąpił grymas niezadowolenia. Była to Melody. – Tak słucham? – rozpoczęła niepewnie. – Elena?! Możesz mi łaskawie powiedzieć co się z Tobą dzieje, dziewczyno?! Odkąd zniknęłaś mi z oczu podczas imprezy do dziś nie dawałaś znaku życia! Zdajesz sobie sprawę jak bardzo się martwiłam?! Nie dość, że się nie odzywałaś, to jeszcze Kevin i Brian mówili, że w lesie zaatakowała ich jakaś grupka bandytów z nożem w ręku! – ton głosu Melody z każdym kolejnym słowem stawał się coraz to głośniejszy, dramatyczniejszy i pełen oburzenia. – Przepraszam Melody, bardzo przepraszam, że musiałaś się zamartwiać. Wszystko jest w najlepszy porządku, naprawdę. – starała się przemawiać kojącym głosem, by nieco uspokoić skołatane nerwy przyjaciółki. – Więc dlaczego, do cholery, nie ma Cię w szkole?! – ponownie wrzasnęła aż do tego stopnia, że Elena była zmuszona odstawić telefon na kilkanaście milimetrów od ucha. – Rozchorowałam się… Bardzo poważnie. – odpowiedziała natychmiast, a jej wzrok równie szybko powędrował na Stefana. – Jeśli zaraz nie położę się do łóżka, to… Zemdleję! Tak, stracę przytomność na środku salonu i nikt nie zdoła mi pomóc. Odezwę się później. – rozłączyła się prędko choć mimo to w tle słyszała krzyki przyjaciółki. Odłożyła telefon z powrotem na blat komody. | |
| | | Stefan Salvatore
Wiek : 146 Rasa : Wampir Przynależność : Brak Status : Wolny Liczba postów : 34
| Temat: Re: Wejście/wyjście Nie Maj 01, 2011 9:02 pm | |
| Przyglądał się panience Johnson z wielką fascynacją, wsłuchując się w każde z jej słów i gdy chciał już otworzyć usta, by ta mogła uzyskać odpowiedź na wszelakie propozycje i pytania, pospiesznie je zamknął, usłyszawszy dzwonek różowej komórki Eleny. Przeczekał całą konwersację ciemnowłosej z koleżanką z klasy, dokładnie słyszał każde ze słów dziewczyny po drugiej stronie telefonu, ach, ten wyczulony zmysł słuchu u przepięknych wampirzych stworzeń. Podrapał się po głowie, spoglądając na facjatę kruchej nastolatki. - Em, może jednak odwiozę Cię do szkoły? - Uśmiechnął się, gdy ta rozłączyła się pod pretekstem zwalającej z nóg choroby. Wstał z kanapy, podchodząc do ciemnookiego anioła, chwytając jej dłoń ponownie zaczął swój monolog. - Nie chcę abyś przeze mnie zawalała szkołę, czuł bym się winny... - Ach ten Stefan i jego troskliwość. W rzeczywistości chętnie zabrał by panienkę Elenę do tego swojego pięknego, dużego pensjonatu, który był obiektem pożądań wszystkich mieszkańców Fogbell, jak widać. A dla niego stanowił on tylko dobro materialne, służące za niejakie schronienie. No może trochę przesadził z wielkością owego ciepłego zakątka, ale przecież on - Stefan, nie będzie mieszkał w byle czym, czyż nie? Zniszczyło by to jego reputację! Poprawił rozczochrane włosy osiemnastolatki. - Jesteś nierozsądna, Eleno. Tak bardzo chcesz odwiedzić posiadłość krwiożerczego wampira? - Przesunął opuszkami palców po jej dłoni, po chwili zataczając nań małe okręgi kciukiem. -... ale jeśli tylko chcesz, spełnię twoje życzenie. Obiecałem zrekompensować Ci ostatnią noc, także dotrzymam słowa, młoda damo. - Na powrót obdarzył ją swoim najpiękniejszym uśmiechem, chichocząc przy tym słodkawo, a jakże uwodzicielsko. Dłoń dziewczyny, która zaciśnięta była w uścisku wampira została finezyjnie pociągnięta w stronę wyjścia. A, chwila moment! Jeszcze jedno. - Ach, moment. Czy aby na pewno nie będziesz miała przez to problemów? - Znów wylewna troskliwość panicza Salvatore'a dała się we znaki młodej kobiecie. - I proszę Cię, zastanów się jeszcze pięć razy zanim zgodzisz się na moją propozycję... - Przerwał i zaraz objawił jej owe zaproszenie. - To jak, Eleno, chcesz obejrzeć dom, do którego od małego próbujesz żarliwie się dostać? - Dla niego był to zwykły budynek mieszkalny, ale jak widać ciemnowłosa miała inne zdanie. Z resztą nie tylko ona, pół miasta również. Zaśmiał się, a następnie w mgnieniu oka przybrał poważny wyraz twarzy. Och, ta jego gwara była czasem tak staroświecka... Nawyki z przeszłości, musi mu to wybaczyć. Stanął w przedpokoju, na moment puszczając rękę obiektu fascynacji. | |
| | | Elena Johnson
Wiek : 18 Rasa : Człowiek Przynależność : Brak Status : Wolna Liczba postów : 32
| Temat: Re: Wejście/wyjście Pon Maj 02, 2011 1:49 pm | |
| Uradowana Elena energicznie i rześko podążała w kierunku drzwi wyjściowych, dokładnie tak jak poprowadził ją Stefan. Cieszyła się, naprawdę bardzo się cieszyła, że będzie im dane razem spędzić ten oto dzień. Gdzieś we wnętrzu młodej dziewczyny tliła się także niewielka iskierka nadziei, że dzięki temu czasowi uda jej się wydobyć ze Stefana nieco więcej niż dotychczas; że zapozna ją, choć zarysowo z historią swego życia. Chyba właśnie to fascynowało ją najbardziej – nie sama istota wampiryzmu, na którą napatrzyła się już wystarczająco, nie potrzebowała wiedzieć więcej, a sama postać nowego kolegi ze szkoły, człowieka mającego na swym koncie sto, może i dwieście lat, który emanował tak wielką dawką tajemnicy i nonszalancji, że bardzo trudno było nie dociekać i nie chcieć wiedzieć więcej. Wtem jednak Stefan się zatrzymał z nieznanego Elenie powodu. Ciemnowłosa spojrzała na niego ze zmartwioną miną, mówiącą jedynie Coś się stało? Na szczęście były to jedynie niewinne obawy panicza Salvatore’a. – Problemów? Oczywiście, że nie. – dodała z beztroskim, pokrzepiającym uśmiechem. – To telefon Melody tak Cię zmartwił? – spojrzała na chłopaka podejrzliwym wzrokiem. – Nie przejmuj się nią. Ona już taka jest. Najpierw wrzeszczy wniebogłosy, a potem… Potem, jeśli przyznam się do wszystkiego i powiem jej z kim byłam na wagarach oszaleje z zachwytu i będzie wypytywać o najdrobniejsze szczegóły. – przez krótki moment mogłoby się wydawać, że brunetka się zmieszała, bo cóż mogło oznaczać sformułowanie najdrobniejsze szczegóły? – W każdy, razie… – dodała pospiesznie. – Dokonałam bardzo szczegółowej analizy i moja odpowiedź wciąż brzmi Tak, Stefanie. Chce pojechać do Twojego strasznego domu bez względu na to, co tam zastane. Mam tylko nadzieję, że nie potknę się na jednej z trumien, w której spędzasz słoneczne dni. Jestem także przygotowana na to, że zostanę pożarta w okrutny sposób. – kilkakrotnie kiwnęła głową twierdząco, po czym po upływie kilku sekund zaśmiała się wesoło wcześniej sięgnąwszy po kurtkę wiszącą na wieszaku tuz przy drzwiach. – Mam tylko drobną prośbę. Tym razem chciałabym wejść do niego drzwiami, a nie wspinać się oknem. – stwierdziła, a kąciki malinowych ust dziewczyny na powrót powędrowały ku górze jeszcze wyżej, o ile było to możliwe. Kiedy już była gotowa do drogi utkwiła w Stefanie pytające spojrzenie. – Na co się decydujemy? Szybka przejażdżka samochodem czy spacer? | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wejście/wyjście | |
| |
| | | | Wejście/wyjście | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|