Amber Meadowes
Wiek : 19 Rasa : Wampir Przynależność : Rada Status : Zajęta Liczba postów : 121
| Temat: Kawiarnia Under Red Currants Czw Mar 17, 2011 2:33 pm | |
| Kawiarnia ta to idealne miejsce dla dwojga zakochanych, którzy pragną spędzić miły, pełen romantyzmu wieczór wśród niewielkich świec w kształcie porzeczki, jak mawia sama nazwa oraz z kubkiem przepysznej, gorącej czekolady w ręku. Miejsce słynie z serwowania wyśmienitej szarlotki z lodami. | |
|
Wade Castiel Wright
Wiek : 26 Rasa : Człowiek Przynależność : Niebiosa Status : Wolny Liczba postów : 4
| Temat: Re: Kawiarnia Under Red Currants Pią Kwi 01, 2011 9:34 pm | |
| Wade nie był pewien, dlaczego wchodził na obiad do tej konkretnej kawiarni każdego dnia. To nie było tak, że jedzenie wydawało mu się jakoś szczególnie fantastyczne, tak jak i panująca tu atmosfera - nic szczególnego. Oczywiście nie mógł powiedzieć, że mu się tutaj nie podobało. Wiecznie uśmiechnięte kelnerki oraz kelnerzy, szepczący do siebie miłe słowa klienci, a także pochylające się nad gazetami staruszki sprawiały, że wszystko dookoła zdawało się nabierać rodzinnego charakteru, zupełnie niczym codzienne święta bożego narodzenia albo inna równie miła uroczystość. Zwłaszcza dla siedzącego tuż przy oknie anioła, żywiącego się ludzkimi emocjami. Under Red Currants była tak jak wszystkie inne kawiarnie na całym świecie, a jednak Wade pojawiał się zawsze właśnie tutaj, tylko tutaj. Jeśli ktokolwiek zapytałby go, dlaczego tak jest, odparłby, że czuje się tu jak w domu. Było to bowiem urocze miejsce, które pozostało nietknięte przez panującą dookoła turystykę. To był cudowny wyczyn i z pewnością zasługiwał na podziw, zwłaszcza zważywszy na sąsiadującą z nią hotelową restaurację pełną przybyszów z bliższych lub dalszych terenów. A gdy w powietrzu zaczął rozpływać się zapach szarlotki, niezależnie od tego, czy był to zapach prawdziwy, czy złudny, zakupiony we flakoniku tuż za rogiem, Wade pomyślał, że jest tu jak w jego starej, zagraconej kuchni, jeszcze z czasów, gdy dziadkowie uczyli go gotowania. Dziś nie było inaczej. Spędziwszy większość dnia na pomocy przy odbudowywaniu pobliskiego kościoła, który po wielu latach oczekiwań doczekał się właśnie odpowiedniej dotacji, chłopak zapragnął kilku chwil relaksu nad kubkiem herbaty malinowej, mogąc w spokoju poukładać myśli i zastanowić się nad dniem jutrzejszym, a także zmówić kilka modlitw. Miał jeszcze wiele spraw do załatwienia. Nie, żeby brakowało mu czasu - wszak aniołowie nie sypiają - ani tym bardziej męczyło go to lub stresowało. Kochał swą pracę, uwielbiał pomagać innym, a ludzkie uśmiechy były dla niego najpiękniejszą zapłatą pod słońcem, były swego rodzaju terapią. Myślał, że jeśli da się pochłonąć pracy każdego dnia i nocy, odwiedzie go to od niepotrzebnych myśli i grzechu lenistwa, coraz częściej zresztą pojawiającym się gdzieś na dnie jego świadomości. Ale nadal jego praca była pracą. Tu rzadko kiedy Wade miał ochotę zapaść się w łóżku i leżeć przez kilkanaście godzin lub czytać książki, choć dziś akurat uczucie to wzmogło się w nim niemalże ze zdwojoną siłą. Takie przypadki zawsze brały go z zaskoczenia i choćby nie wiadomo jak się starał, najczęściej ponosił sromotną klęskę. Cóż, wciąż nad sobą pracował. Przewiesiwszy marynarkę przez oparcie krzesła, podwinął rękawy koszuli i upił łyk herbaty, w oczekiwaniu na zamówiony wcześniej obiad wpatrując się w błękitne niebo za oknem. Czuł się wolny i spokojny, tak spokojny, jak jeszcze nigdy dotąd. | |
|