Przez całą drogę nie poruszała już tematu twórczości Chrisa, bo jak wiadomo, na ulicy już więcej jest ludzi, a jej się życie na prawdę podobało. Jeszcze zakażą jej przebywania w jego pobliżu i kto wtedy będzie tłumił jej czasem zbyt buntowniczą naturę? No właśnie. Mimo, że często ją tym do szału doprowadzał, to jednak była mu gdzieś tam w duchu wdzięczna, bo jakoś jedyny panował jako tako nad jej 'życiem'.
Gdy weszli do środka, Kaya popatrzyła od razu w górę na tablice przedstawiające wszystko praktycznie, co mieli do wyboru z jedzenia i picia. Aż dziwne, żeby taki syf sprawiał, ze nagle jesteś cholernie głodny i musisz coś zjeść. Oszustwo jakieś.
- Kupuj pierwszy - powiedziała z lekkim błyskiem w oczach i oparła się o blat łokciem, czekając co weźmie. Pasowałoby się dowiedzieć, bo np jeżeli weźmie frytki, to ona już nie musi. Będzie mu podbierać, to jasne. Nie mówiła nic jednak na głos, mając nadzieję, ze się dobry kolega nie domyśli niczego. W trakcie czekania na swoją kolej przygryzła lekko wargę i przyglądała się potencjalnym posiłkom, próbując się na coś zdecydować, co wcale prostą rzeczą nie było.